czwartek, 22 września 2016

Sammydress - short riview

Witajcie kochani! Chwalcie się co u was! Ja ze swojej strony powiem tyle ,że jestem chora i wykończona nauką - a to dopiero początek. Mam nadzieję ,że wy lepiej rozpoczęliście ten miesiąc. Za oknem coraz gorsza pogoda ,na dworze coraz niższa temperatura. Nie znoszę jesieni. Wszystko ma swoje plusy i minusy jednak w moim przypadku jedyną zaletą tego wszystkiego jest fakt, że mogę wyjąć z szafy moje płaszcze i futerka ,które uwielbiam nosić. Jestem osobą uwielbiającą coś robić, mieć kopa energii pod wpływem ,którego zrobi coś pożytecznego - wyjście na miasto, na spacer,poćwiczenie, napisanie posta czy wysprzątanie domu. Po takim dniu czuję ,że go nie zmarnowałam i idę spać usatysfakcjonowana i zadowolona z siebie.Tak jest wiosną czy latem - jesienią zaś,zupełnie na odwrót. Nawet kubek mocnej kawy nie jest w stanie postawić mnie na nogi. Ze wszystkim, nawet z obowiązkami zwlekam do ostatniej chwili, snując się po domu jak widmo i zwiedzając na przemiennie salon (w którym marnuje godziny na oglądaniu odmóżdżających głupich seriali ) i swój pokój (w którym również nie robię nic pożytecznego, bo zazwyczaj oglądam YT). Każdego wieczora uświadamiam sobie jak bardzo zmarnowałam ten dzień i oczywiście obiecuję sobie ,że jutro będzie inaczej - ale jak łatwo się domyślić nie jest :) Jasne ,wieczorne celebrowanie chwili z herbatką i ulubionym serialem jest fajne,ale nie trwa wiecznie. Codziennie walczę ze sobą by w końcu wziąć się w garść - może macie jakieś porady ? Czekam z niecierpliwością :)

Na koniec krótka recenzja współpracy z Sammydress. Tak to kolejna chińska stronka , jednak uważam ,że tą warto się nią zainteresować.  Asortyment różni się od sklepów typu Dresslink. Ciuchy  odpowiadają obecnym trendom, są lepiej opisane i sfotografowane no i są dużo lepszej jakości. Wykonane na wysokim poziomie  - wyglądają na drogie, gdzie tak na prawdę kosztują zaledwie kilka dolarów. Przykładem jest bluzka z poniższych zdjęć. Bardzo oryginalna i nietypowa, nie tylko ze względu na krój i kolor ,lecz także białe wiązania, które możemy nosić na kilka sposobów. Sukienka w stylu ogrodniczek marzyła mi się od dłuższego czasu - na stronie znalazłam kilka, więc zamówiłam dwie (drugą zobaczycie już niebawem;)) Również nie mam jej niż do zarzucenia, ostatnio często ją noszę.Niestety szybko się mnie.   Rzeczy wyglądają tak jak na zdjęciach i ładnie układają się na mojej sylwetce. Na przesyłkę czekałam zaskakująco krótko - około 1,5 2 tyg. . Podsumowując jestem na prawdę zadowolona ! - Ceny ciuchów są bardzo atrakcyjne w stosunku do ich wysokiej jakości. Jestem ciekawa co wy powiecie na takie połączenie :)












bluzka- Sammydress / sukienka- Sammydress/ naszyjnik - YES / torebka - primark / espadryle - DeeZee



niedziela, 4 września 2016

NYX

Witajcie kochani! Dziś post typowo dla kosmetycznych maniaczek (jak ja) . Tego roku w Warszawie otwarto dwa pierwsze salony NYX'a w Polsce.  Od zawsze ta firma w jakiś sposób mnie ciekawiła, więc będąc w Galerii Mokotów nie mogłam tam nie wejść, a tym bardziej czegoś nie kupić. Salon zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie . Jest mały, ale wypchany po brzegi kolorowymi cudownościami. Wszystko poukładane jest tematycznie, działami. Ceny zaskoczyły mnie bardzo, bo są naprawdę niskie , więc możemy kupić to o czym marzyłyśmy bez wyrzutów sumienia. Atmosfera w sklepie bardzo fajna, nie czułam się jak intruz jak to nieraz bywało. Pewnie znacie to uczucie, gdy wchodzicie do małego sklepu/salonu i każdy wasz ruch jest monitorowany przez oczy ekspedientki, która dosłownie patrzy wam się na ręce i wcale się z tym nie kryje. Traktowanie klienta jak potencjalnego złodzieja, odbiera całą przyjemność z zakupów - ja od razu z takich miejsc uciekam. Tutaj absolutnie czegoś takiego nie odczułam. Panie są bardzo miłe,pomocne ale nie nachalne. Dla przykładu poprosiłam ekspedientkę o pomoc w doborze koloru pomadki. Spodobały mi się dwa odcienie,  stosunkowo do siebie podobne z tym ,że jeden miał więcej brązowych tonów a drugi fioletowych. Oba testery (po wcześniejszej dezynfekcji) wylądowały na moich ustach po czym Pani szczerze powiedziała w którym bardziej się jej podobam. I to rozumiem :) Ostatecznie wyszłam z tamta z trzema rzeczami, które testuję już ponad miesiąc. Nie wszystko spełniło moje oczekiwania, a wśród zakupów trafił się też bubel życia, haha :D Jeśli jesteście więc ciekawi co warto kupić, a czym nie warto zaprzątać sobie głowy, zapraszam do przeczytania posta.


 Na We♥it często spotykałam się ze zdjęciami  słynnych matowych pomadek w płynie z serii Lingerie. Są to pomadki typowo w stylu Kylie Jenner - chłodne, sine, brązowe,trupie - tak bym je opisała. Cała kolekcja przypadła mi do gustu, więc gdy tylko weszłam do salonu, najpierw skierowałam się na dział z produktami do ust w poszukiwaniu tego produktu . Byłam prze szczęśliwa gdy je znalazłam, w dodatku w bardzo niskiej cenie. Kolor który wybrałam to 02. Jest to odcień bardzo oryginalny i specyficzny - nie będzie pasował każdemu. Na usta nakłada się go bardzo przyjemnie, jednak pełne krycie uzyskamy dopiero po kilku warstwach . Wykończenie jest w 100% matowe. Jak to mają w standardzie takie pomadki - wysuszają usta. Na trwałość nie narzekam i przy najbliższej okazji, zdecyduje się na kolejne.

Moim największym faworytem jest sypki cień w odcieniu różu. Na powiekach wygląda jak milion dolarów! Niesamowicie odbija światło, i myślę ,że gdybym zdecydowała się na bardziej neutralny jaśniejszy kolor , idealnie sprawdziłby się w roli rozświetlacza. Cień nabieram w minimalnej ilości płaskim pędzelkiem. Aplikacja jak dziecinnie prosta i nie sprawia najmniejszych trudności. Biorąc pod uwagę jak dużo jest go w opakowaniu i to jak mało zużywam go do pokrycia całej powieki, mam wrażenie ,że straszy mi on do końca życia!





Na koniec ogromny bubel, który złapałam na moje nie szczęście przy kasie. Akurat kończył mi się tusz to rzęs, a ten był w promocyjnej cenie więc pomyślałam ,że to świetna okazja by uzupełnić zapasy i wypróbować czegoś nowego. Jakież było moje zdziwienie, gdy po przeczesaniu rzęs szczoteczką jeden, drugi, trzeci, czwarty itd raz, a rzęsy wyglądały tak samo jak przed "pomalowaniem". Nie pogrubia rzęs, nie wydłuża ,nie przyciemnia - nie robi zupełnie nic, a używając jej czuję jakbym malowała się zaschniętym tuszem, lub czystą szczoteczką. Straciłam do niego cierpliwość i kupiłam nowy tusz.





Co myślicie o marce NYX? Odwiedziliście już nowy salon? Jeśli tak chwalcie się co kupiłyście:) Doszły mnie słuchy ,że wkrótce Nyx rusza ze sprzedażą internetową - nie mogę się już doczekać!!♥